Wszyscy, którzy kiedykolwiek interesowali się kredytami mieszkaniowymi, a wiele jest takich osób, wiedzą, że w pewnym okresie, a konkretnie przed wielkim kryzysem banki nie były tak rygorystycznie nastawione do zdolności kredytowych swoich klientów, więc jedynym dylematem było tylko w jakiej walucie kredyt wybrać. Wtedy najczęściej sięgano po kredyty we frankach szwajcarskich, bowiem oprocentowanie tych kredytów było najkorzystniejsze dla kredytobiorców. Ale również kredyty w euro cieszyły się dużym zainteresowaniem klientów – mniejszym kredyty w złotówkach. Tymczasem jak twierdzą analitycy finansowi Polacy powinni brać kredyty w walucie w jakiej zarabiają czyli polskich złotych. Nikt wtedy nawet nie przypuszczał, że już wkrótce nastąpi krach finansowy i relacje diametralnie się zmienią na niekorzyść kredytów w obcej walucie. Opamiętały się również banki, słusznie przypuszczając, że ich klienci mogą stać się niewypłacalni i dlatego znacznie zaostrzyły warunki kredytowe i tanie kredyty hipoteczne odeszły w siną dal. Wtedy banki w wielu przypadkach starały się też jednostronnie zrywać umowy,jednostronnie renegocjowały je podwyższają marże. Nic jednak nie wskórały. Na szczęście ten nieciekawy czas mamy już poza sobą. Sytuacja powoli zaczyna normalnieć i chociaż o dawnych świetlanych czasach kredytowania powinniśmy już zapomnieć. Wprawdzie o kredyty mieszkaniowe, hipoteczne czy każde inne jest już o wiele łatwiej, ale są to kredyty drogie. Niestety tanie kredyty hipoteczne, czy zresztą jak każde inne, nie wchodzą już w rachubę, ale można w bogatej ofercie kredytowej szukać dla siebie jak najkorzystniejszych warunków. Warto też poszukać w miarę tanich mieszkań, które również można znaleźć na rynku – nawet w Warszawie. Najtańsze mieszkania są na tak zwanym górnym śląsku, ale i w warszawie ostatnio sprzedano mieszkanie za niewiele ponad 4 tys. złotych za metr kwadratowy. Podobne mieszkanie w Gdańsku kosztowało już 3 tys. złotych, a na przykład w Bytomiu za metr kwadratowy podobnego lokalu płaci się jedynie 810 zł. Takie są ostatnie badania home brokera. Generalnie w Polsce za roczną pensję można kupić jedynie kilka metrów kwadratowych mieszkania, gdy na przykład w Niemczech czy Danii cztery razy więcej. Mimo to na przykład w Warszawie sprzedano ostatnio kawalerkę w starej kamienicy i dobrym stanie za 4,6 tys. złotych za metr kwadratowy, problem tylko w tym, że w suterenie. Dlatego najniższe ceny można uzyskać na peryferiach miast i ze słabo rozwiniętą infrastrukturą. Coś jednak za coś. Podobnie rzecz się ma z kredytami. Można na tym rynku dostać w miare tanie kredyty hipoteczne, ale w zamian banki żądają skorzystania z innych usług.
Coś za coś
15 lipca
17:05
2011