-Chciałem opowiedzieć swoją historię jako ostrzeżenie dla innych. Nie chcę nikogo pouczać, ale ostrzec przed bezmyślnym wpuszczaniem się w kredyty, których później nie jesteśmy w stanie spłacać. Kilka lat temu wraz z żona wzięliśmy kredyt w wysokości 120 000 złotych, zabezpieczeniem tego kredytu nie była – jak to się teraz najczęściej praktykuje – hipoteka, ale weksel oraz poręczyciele. Wtedy miałem jeszcze doskonale płatna pracę, żona również pracowała, więc raty kredytu spłacaliśmy regularnie i bez problemów. Niestety wkrótce potem przyszedł kryzys i wszystko się zmieniło. Straciłem pracę, żyło nam się coraz ciężej, oszczędności szybko topniały, a ja mimo ciągłych poszukiwań nie mogłem znaleźć nowej pracy. Doszło w końcu do tego do czego musiało dojść, mianowicie nie byliśmy już w stanie spłacać zaciągniętego w banku kredytu. Przez jakiś czas negocjowałem z bankiem odroczenie spłaty, ale po okresie karencji nadal nic się nie zmieniło w naszej sytuacji materialnej. Wobec tego bank wymówił nam umowę i już tylko czekaliśmy na zajęcia komornicze. Nie musieliśmy zresztą zbyt długo czekać, bowiem po wyroku niemal natychmiast zostało zablokowane nasze jedyne konto, a na wynagrodzeniu żony komornik położył też swoją łapę. Jednak nie tylko wynagrodzenie żony zostało zajęte, ponieważ komornik zlicytował także nasz samochód oraz najwartościowsze sprzęty. Zapomniałem dodać, że wychowujemy dwójkę dorastających dzieci, więc można się tylko domyślać jaki to był dla nich szok. Na szczęście nie był to kredyt hipoteczny, bowiem być może zostalibyśmy eksmitowani. Od poręczycieli naszych komornik niewiele może ściągnąć, bowiem mają jeszcze mniej od nas. Być może w podobnej do naszej sytuacji znalazło się wiele rodzin, więc wiedzą najlepiej jak to wszystko wygląda. Jeżeli ktoś oglądał film „Komornik” to widział jak to wszystko wygląda. Powiem tylko, że nie jest to film przebarwiony, a nawet powiedziałbym, że nie do końca oddaje atmosferę procesu komorniczego. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ponieważ kredyt braliśmy w dobrej wierze. Poza tym nie braliśmy kilku czy jak to niektórzy robili, kilkunastu kredytów, a później popadali w pułapkę kredytową i tak jak my przestali płacić raty kredytu. My wpadliśmy tylko dlatego, ponieważ straciłem pracę, a nowej nie mogłem znaleźć. Ględzenie o pomocowych programach rządowych dla takich jak ja jest tylko ględzeniem. Proszę kiedyś udać się po taką pomoc i zobaczyć jak to wszystko wygląda. Poza tym nawet jeżeli ktoś już taką uzyska to i tak jest to kredyt, który później trzeba będzie spłacić. Nas zlicytowano, ale nie każdego musi to spotkać. Może ktoś będzie miał więcej od nas szczęścia. Przecież kredyty są dla ludzi, ale przynajmniej bierzmy je z głową – opowiada swą historię jeden z niefortunnych kredytobiorców
Uwaga na kredyty
16 maja
13:33
2011